Klingenthal, Niemcy
Kolejny dzień w Niemczech. Dzisiaj odbędą się treningi i kwalifikacje. Ale wcześniej chłopaki mają trening. Mieli do wyboru albo bieganie albo ćwiczenia. Wybrali bieganie i wybłagali mnie żebym pobiegała z nimi.
Tak więc 15 minut przed 10 stawiłam się w holu ubrana na sportowo. W dresach! Zrobiłam sobie nawet zdjęcie i wysłałam mojej mamie, żeby jej pokazać, że jak chcę to potrafię. Jeszcze nikogo nie było, więc usiadłam sobie na kanapie i czekałam na resztę.
Muszę przyznać, że jest to bardzo przytulny hotel. Nie wygląda jak inne pięciogwiazdkowe, nowoczesne i zimne hotele. Ma ciepłe barwy, kominek, koce na kanapach, zdjęcia. Aż chcę się tu siedzieć.
Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś obok mnie usiadł. Spojrzałam na niego kątem oka. Miał na sobie kurtkę reprezentacji Norwegi i nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. Szczerze to mnie to nawet cieszyło. Nie gapił się, nie próbował zagadać, można powiedzieć, że miał mnie w dupie.
Wyjęłam swój telefon i weszłam na internety. Kompletnie zapomniałam o czymś takim jak Facebook czy Instagram. Zaczęłam sprawdzać fejsa kiedy usłyszałam jak mój sąsiad mówi do siebie coś pod nosem i chowa twarz w dłoniach. Każdy głupi by zauważył, że ewidentnie jest czymś przybity. Nie chciałam się wtrącać w nie swoje sprawy, ale nie potrafiłam tak go samego zostawić.
- Wszystko okej? - spytałam się go po angielsku. Nie znam norweskiego, więc postawiłam na język, który na pewno zna.
Podniósł głowę i się na mnie spojrzał. Uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Subiektywnie czy obiektywnie?
- To i to poproszę. - znowu uśmiechnął się do mnie i usiadł bardziej na przeciwko mnie.
- Obiektywnie patrząc to jest okej, a subiektywnie to moje życie uczuciowe się wali.
- Problemy z dziewczyną? - spytałam upewniając się. Nie wiem czy jest hetero czy homo, więc wolałam się spytać.
- Tak, już od dłuższego czasu. - odpowiedział. - myślałem, że będzie inaczej a wyszło jak zwykle.
- To znaczy? - spytałam.
- To może najpierw się przedstawie. Tom Hilde. - powiedział podając mi rękę. Uścisnęłam ją i również się przedstawiłam.
- Paulina Kossakowska.
- Z teamu Polaków?
- Tak. Dobra, ale to nie o mnie mamy gadać. - zmieniłam od razu temat.
- Ah tak. Więc mam dziewczynę. - zaczął.
- Serio? Myślałam, że chłopaka. - mruknęłam złośliwie. On się zaśmiał i kontynuował.
- Ma na imię Sarah i również skacze. Poznałem ją dwa lata temu, razem jesteśmy półtora. Na początku byłem szczęśliwy. Często się widywaliśmy, spędzaliśmy razem czas aż nagle wszystko się zepsuło. Sarah miała bardzo poważną kontuzje i wróciła do USA. Przez 3 miesiące w ogóle się nie widywaliśmy. Był skype, ale to nie to samo co spotkanie na żywo. Później ona zaczęła robić jakieś problemy. Uważała, że zacząłem ją olewać, spotykać się z innymi dziewczynami. To wszystko było kompletną bzdurą. Po prostu najnormalniej w świecie nie miałem czasu. Były święta, później Turniej 4 Skoczni, dużo zawodów. Spotkaliśmy się w końcu w Soczi. Udało jej się wyleczyć kontuzje, więc przyjechała. Miłość powróciła. Znowu wszystko było jak dawniej, ale po igrzyskach wróciła do Stanów i już tam została do końca sezonu. Znowu się nie widywaliśmy. Później były wspólne wakacje, potem znowu treningi i wtedy się bardzo pokłóciliśmy. Nawet nie pamiętam już o co poszło. Od słowa do słowa i jakoś wyszło. Nie odzywaliśmy się do siebie przez tydzień aż w końcu do niej zadzwoniłem. Pogodziliśmy się, ale od tamtej chwili nie jest już tak samo. - kiedy skończył zapanowała pomiędzy nami cisza. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie jestem aż taka dobra w sprawach miłosnych. - Wiem, trochę dużo informacji i nie wiesz do czego się zabrać.
- Tak, to prawda. Niezła z ciebie gaduła - on się zaśmiał, ale zaraz znowu był smutny Nie mogłam na to patrzeć.
- Powinieneś z nią pogadać. Powiedzieć co ci leży na sercu i zobaczyć co ona na to. - powiedziałam, ale było widać, że on to dobrze wie. - Mogę zadać ci pytanie?
- Jasne.
- Kiedy rozmawiasz z nią przez telefon albo widzisz ją przez kamerkę to czujesz coś? No wiesz motylki w brzuchu, ciało ci drży, nagle nic się nie liczy, tylko ona. - przez chwilę się zastanawiał aż w końcu odpowiedział.
- Jak tak teraz o tym myślę to... Nie, nie wiem. Jak ją widzę to od razu się uśmiecham, ale nie wiem czy czuje coś innego.
Wszystko jasne Tom już jej nie kocha. Albo kocha, ale nie jak dziewczynę tylko jak przyjaciółkę. Ale mu tego nie powiem. On sam powinien na to wpaść.
- Zadzwonię do niej. - powiedział.
- Koniecznie. - wstałam z kanapy a on zaraz za mną.
- Idziesz już? - czy ja słyszałam zawód w jego głosie? Nie chyba mi się przesłyszało.
- Tak, zaraz przyjdą chłopaki, idziemy biegać, więc pójdę się już rozciągać. - wyjaśniłam. Już miałam odchodzić, kiedy mnie zatrzymał.
- Dziękuje. Bardzo mi pomogłaś. Nie sądziłem, że otworze się przy kimś kogo znam od 10 minut. - uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyszłam z budynku. Przystąpiłam do rozgrzewki. Po zrobieniu kilku skłonów musiałam zaprzestać wykonywanej czynności. Mój telefon zaczął wibrować a po chwili słychać było jakąś melodie. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Janek.
- Hej gdzie jesteś? - spytał od razu.
- Czekam przed hotelem. - rzuciłam. On tylko westchnął, bąknął coś pod nosem i się rozłączył. Nie pozostało mi nic, tylko czekać aż przyjdą. Nie musiałam długo czekać, po dosłownie minucie wręcz wylecieli z hotelu rzucając się na mnie. Zanim się z orientowałam leżałam na ziemi a na mnie Dawid i Piotrek. Śmiali się nie wiadomo z tego aż trener nie ustawił ich do pionu. Przeprosili i poszli kawałek dalej się rozgrzewać. Zachowywali się dziwnie, nawet więcej niż dziwnie. Co jakiś czas patrzyli na mnie z chytrymi uśmiechami i szeptali sobie coś na ucho. Nie uszło to uwadze Łukasza.
- Skoro tak bardzo lubicie swoje towarzystwo, to zaraz po treningu pójdziecie pomóc Zbyszkowi pouzupełniać papiery. - rzucił Łukasz i za nim chłopaki zdążyli coś powiedzieć dodał - Możecie iść już biegać.
Każdy ruszył swoim tempem. Uwielbiam biegać. Poza snowboard'em i siatkówką jest to jedyny sport jaki uprawiam.
Po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów zauważyłam, że są daleko w tyle. Wiem, narzucam horrendalne tempo, ale jednak myślałam, że biegają szybciej. Chyba, że się im nie chcę. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam biec przed siebie.
******************************