Knligenthal, Niemcy
Dopiero stojąc w hotelu zrozumiałam w co się wpakowałam. Wcześniej o tym nie myślałam, może dlatego, że nie miałam czasu na to. Byłam zajęta pakowaniem, myśleniem o tym, że będę pracować z polskimi skoczkami.
Całe teamy Austrii, Niemiec i Słowenii gapiły się na mnie. Nie, to za mało powiedziane. Jakby chcieli to mogliby rozebrać mnie wzrokiem. Poczułam się naga, chociaż miałam na sobie kurtkę, długie jeansy, szalik. Byłam cała zakryta a czułam się naga.
Chłopaki widząc zamieszanie jakie wprowadziłam postanowili mnie trochę zakryć. Stanęli przede mną tak, żeby reszta mnie nie widziała.
- Dzięki. - uśmiechnęli się do mnie.
- Spoko, jakby coś się działo to wal śmiało - powiedział Piotrek i zaczął się śmiać.
- A co niby miałoby się stać? - nie spodziewałam się co wywołam tym pytaniem.
- Casanova Gregor by się pojawił...
- Coś by cię zaatakowało... - już kolejni chcieli dodać swoje trzy grosze, ale szybko to przerwałam
- Pojebało was?! - spytałam trochę głośniej niż przypuszczałam. Kilka osób, które zrozumiało co powiedziałam zaczęło się śmiać, a reszta patrzyła myśląc że zaraz im wytłumaczę.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale przyszedł Kruczek z kartami do pokojów. Podzielił chłopaków na pary a później dał kartę mi.
- Przez cały okres sezonu będziesz miała własny pokój. - powiedział uśmiechając się do mnie i odchodząc po swoje rzeczy.
Zauważyłam, że skoczkowie już poszli, oprócz jednego. Maciek czekał na mnie.
- Możesz iść poradzę sobie. - powiedziałam biorąc dwie torby na obydwa ramiona i walizkę do ręki. Maciek spojrzał na mnie i od razu zabrał mi jedną z toreb.
- Może dziewczyno co ty tam masz?! - spytał zaskoczony.
- Plastry do kinezytapingu, maście, kremy.. - zaczęłam wyliczać, ale Kot uciszył mnie ręką,
- Tyle mi wystarczy. - uśmiechnął się i pokazał żebym szła pierwsza do windy.
Skoczkowie zebrani w holu patrzyli się na nasz każdy ruch co mnie ciągle jeszcze krępowało. Nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji. Ostatni raz tyle ludzi się na mnie gapiło jak wywaliłam się na schodach w centrum handlowym. Połowa ludzi miała ze mnie beke a druga połowa pytała się czy nic mi nie jest.
Weszłam do windy i stanęłam tyłem do drzwi.
- Następnym razem załóż dłuższą kurtkę. - powiedział Maciek kiedy drzwi windy zaczęły się zamykać.
- Niby dlaczego? - o co mu chodzi?
- Jak wsiadłaś do windy i odwróciłaś się tyłem to reszta miała idealny widok na twój tyłek. - powiedział rozbawiony. Boże w co ja się wpakowałam?
Kolacja zaczyna się równo o 18. Chciałam być tam idealnie na czas, bo chłopcy mówili, że nikt nigdy nie przychodzi na 18, więc uniknęłabym skoczków z innym krajów.
Niestety nie będzie mi to dane, bo o 17 30 zaczęło się spotkanie sztabu i chcąc nie chcąc musiałam na nim być. Spotkanie oczywiście było nudne jak flaki z olejem i nic nowego nie wniosło. Dowiedziałam się tylko o której jutro jest zbiórka i jaki jest plan na dzień. Spotkanie skończyło się po godzinie i byłam już pewna, że wszyscy są na stołówce. Na szczęście nie szłam tam sama, bo z Łukaszem i Kacprem Skrobotem, serwisantem kadry. Po paru chwilach byliśmy już obok stołówki. Czekałam aż wejdą, ale się okazało, że są dżentelmenami i otworzyli przede mną drzwi. Kiedy facet powinien być dżentelmenem to nim nie jest a jak nie chcę żeby nim był to nagle mu się przypomina, że powinien otworzyć przede mną drzwi. Faceci.
Tak więc weszłam jako pierwsza a oni zaraz za mną. Nie myliłam się. Wszystkie reprezentacje zeszły na kolacje i się zaczęło. Ci którzy mnie nie widzieli wręcz pokazywali mnie palcami a reszta tylko mi się przyglądała z uśmiechem błąkającym się po ustach. jak najszybciej mogłam zajęłam miejsce obok chłopaków. Niestety było tylko jedno wolne miejsce i to takie, że wszyscy mnie widzą.
- Cześć. - przywitałam się udając, że nie rusza mnie to, że inni się na mnie gapią.
- Cześć, cześć. Jak tam na spotkaniu? - spytał Kamil.
- Mega nudno. - opowiedziałam nakładając sobie sałatki.
- Widzieliście nową fryzurę Hofera? - spytał się Piotrek. Chłopcy przytaknęli i zaczęli hejtować Walterka.
Starałam się ich słuchać, ale gadali takie głupoty, że to było już nie do zniesienia a Piotrek przechodził samego siebie. Uważa, że nowa fryzura Hofera to jakiś zły znak. Jak to usłyszałam to myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Głupszej rzeczy to ja dawno nie słyszałam, Oczywiście ja też nie darze zbytnią sympatią Hofera, ale bez przesady.
Skończyłam jeść, ale czekałam na któregoś z chłopaków. Nie chciałam iść sama. Po 10 minutach w końcu Dawid postanowił iść.
- Idziesz? - spytałam.
- Tak, chodź. - powiedział. Poczekał aż wstanę i ruszyliśmy przed siebie. - Współczuje ci. Nie wiem czy bym dał radę być jedynym chłopakiem wśród setki dziewczyn. Chociaż byłoby to niezwykle interesujące. - zaśmiał się otwierając mi drzwi.
- Może i by ci się na początku podobało, ale później nie byłoby tak kolorowo. - powiedziałam naciskając guzik do windy. Drzwi od stołówki się otworzyły i zobaczyliśmy Heinza Kuttina, trenera austriackich skoczków.
- O Heniek idzie. - spojrzałam na niego zdziwiona. Heniek? - Kiedyś nas trenował. Równy z niego gość. Jest dziwny, pozytywny, ale wciąż dziwny.
- O Dawid! - krzyknął do Kubackiego. Podszedł do nas bliżej i spojrzał na mnie. - I koleżankę sobie znalazłeś! Dziewczyna?
Zaczęłam się śmiać.
- Nie. Jestem fizjoterapeutką polskich skoczków. - odpowiedziałam za Dawida. - Paulina Kossakowska.
Podałam mu rękę a on mnie w nią pocałował. Chciało mi się śmiać na ten gest, ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Bardzo mi miło. Ja jestem Heinz Kuttin. Trener dzieciaczków z Austrii. - zaczęłam się śmiać. Dzieciaczki? Serio?
Weszliśmy do windy, która po chwili się zamknęła.
- Odkąd chłopcy cię dzisiaj zobaczyli to nie przestają o tobie rozmawiać. - zaczął Heinz. Zrobiłam duże oczy.
- Naprawdę? A co mówią?
- Na początku mówili o twojej nieprzeciętnej urodzie, później zastanawiali się jak masz na imię, czy masz chłopaka, co tu robisz. Coś tam jeszcze gadali, ale ja poszedłem od nich bo spać mi się chcę. - powiedział po czym ziewnął.
Winda się zatrzymała na drugim piętrze, więc Heinz wyszedł uprzednio się żegnając. Kiedy drzwi się zamknęły razem z Dawidem zaczęliśmy się śmiać.
- Zanim przyszłaś na kolacje to podszedł do nas casanova Schlierenzauer i się o ciebie pytał. - powiedział Dawid kiedy już się uspokoiliśmy. Wyszliśmy z windy i kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
- Co chciał?
- Pytał się o to samo co powiedział Heinz. Od razu mówię, że nic mu nie powiedzieliśmy. Nie lubię go, reszta też, więc kazaliśmy mu spadać.
- Powiedzieliście takiej gwieździe żeby spadała?! - udałam oburzenie. - Jak mogliście? On się musiał teraz na pewno obrazić!
- Za pewnie tak. No, ale co ja poradzę, że go nie lubię? No nic.
************************
Jest i dwójka! Chce tylko prosić o komentarze. O nic więcej, no i może, o to, żebyście byly cierpliwe, bo już niedługo zacznie się powoli coś dziać. - Ola ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz